„Słowa palą więc pali się słowa.
Nikt o treści popiołów nie pyta.”
Ten sezon dla Andreasa był wyjątkowo męczący. Po upływie kilku tygodni odechciało mu się właściwie wszystkiego. W domu wpadał raz na jakiś czas, a jeszcze szybciej z niego wypadał. Przy życiu trzymał go jeden pozytywny aspekt, a mianowicie zakończenie sezonu niegdzie indziej, a w Słoweńskiej Planicy. To chyba ulubione miejsce wszystkich skoczków niezależnie od narodowość. Nie ważne jaki kto miał sezon… Myśl o Planicy niosła za sobą myśl o adrenalinie ,szaleństwie, o tym, co tak na prawdę w skokach się liczy, o słońcu , o pięknej panoramie gór i przede wszystkim…. Imprezie na koniec! Taaak…. To jest to co ściąga tutaj ludzi. Ta atmosfera.
Już drugi raz Andi przybywa do Planicy wspominając przy tej okazji wycieczki do tego miejsca z Katią. Ale już. Otrząśnij się. To nie bajka, ani nawet deja vu. A cuda nie istnieją ,może niektórzy w nie wierzą. Owe cuda pojawiają się wtedy poprzez medycynę lub Boga w ludzkiej podświadomości. Ciekawe co? Wank przekonał się ,że nie warto kochać niczego zbyt mocno. Trzeba to dozować. Taka filozofia życia, bo skoro nie można podobno żyć bez miłości to trzeba kochać racjonalnie. Tylko to życie weryfikuje plany. Wtedy niektórym włącza się alarm na wciskanie sobie ciemnoty. I na to trzeba uważać. Tak jak niektórzy usiłują ratować małżeństwa poprzez dzieci. A dzieci mnie skleją związku. Tak jak alkoholik nigdy nie przestanie być alkoholikiem. Tak jak nikt nigdy nie wymaże wspomnień.
- W tej blondynce była jakaś anielska dusza, nie sądzisz?- zagadywał Richard co chwilę
-Pewnie tak.-odparł Andreas
-O czym gadacie? To tutaj rok temu przeleciałeś tę małą?- Wtrącił się Bodmer
-Tak to tutaj Richard przeleciał tę blondynkę i to tutaj przyłapała ich jego dziewczyna Amelia!! –zarechotał nareszcie Wank.
-Czy Ty potrafisz poprawić sobie humor przez coś innego niż dokuczanie mi?- szturchnął go poszkodowany
-Przeleciał. Jak to przystało na skoczka-przyznał Bodmer- Pamiętasz jak się nazywa? Możesz się do niej zgłosić w tym roku, a potem za rok i jeszcze za rok…
-Taka tradycja. Dobre-pokiwał głową Andi
-A bo ja pytałem jak ona się nazywa… X!
-A Ty jakie masz stąd wspomnienia Bodmer?
-Dwa lata temu…
-A pamiętam!!!-Ryknęli obaj skoczkowie
-Dajcie spokój… Jeden skręt jeszcze nikomu nie zaszkodził… Tymbardziej, że już było po konkursie.
-No nie zaszkodził,ale nie każdy go zapijał redbullem…
-I jak zwykle. Wank kąsa. –narzekał Pascal
-Widzisz ? Teraz Ciebie się czepi. A jakie Ty masz stąd wspomnienia Andi??
-Ja…
- Ty to musisz się wziąć za dziewczyny w końcu – przerwał mu Freitag widząc zakłopotanie przyjaciela.
-Dajcie spokój. Czy ja mogę się komuś podobać?
-W tym stanie to chyba tylko matce-westchnął Richard
-Dzięki. Zawsze umiałeś mnie wesprzeć.
-Oho. Role się odwróciły.-Zarechotał Bodmer
-Choć Wanki! My Cię po konkursie zrobimy na bóstwo. Będziesz błyszczał w nowych ciuszkach jak ta lala!
-Aha. To ja już wolę się ulotnić.
-Jak przystało na skoczka.- przyznał Pascal.
-Jak przystało na Wanka- skwitował Freitag.
*** *** ***
-Miałeś przyjść rano. – Freitag niecierpliwił się przed hotelem razem z Freundem
-Jest dziewiąta rano!- przeciągnął się jeszcze Wank.
-Dziewiąta to nie rano tylko przedpołudnie-westchnął Richard
-Co robimy? –dopytywał Andi
-Zobaczysz. Na razie idziemy-zarządził Severin
-Ale gdzieeeee!
-Nie bój się,na konkurs zdążysz.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Rozdziały jak widać krótkie;) Ale i tak póki co nikomu sie nie chce czytać:)
We never changed
sobota, 30 marca 2013
poniedziałek, 11 marca 2013
2.
Ale któregoś pięknego dnia,
Zaraz przed tym, jak wszystko trafi szlag,
Sięgnę do pamięci dna
I stamtąd wyciągnę ten ślad…
Zaraz przed tym, jak wszystko trafi szlag,
Sięgnę do pamięci dna
I stamtąd wyciągnę ten ślad…
Chcąc nie chcąc przystanął
na chwilę przy jednej z wystaw sklepowych. Nie miał już w sobie żalu i złości.
Nic z tych rzeczy. Po prostu… Coś tknęło go i … Chciał wiedzieć jak radzi sobie
Katia. Czy dalej tu pracuje? Czy znalazła sobie coś innego.. Ile zarabia? Czy
dobrze jej się wiedzie? Wchodzić? Czy nie wchodzić? Wejść? Czy odej…
-Wchodzisz czy nie? –
burknęła dziewczyna stojąca obok-Od prawie pięciu minut blokujesz drzwi to może
zdecydujesz się w końcu na coś.
-Yyy…
-Wiesz jest dość zimno,
rozumiem że ręka mogła Ci przymarznąć do klamki, ale już bez jaj.
-Ja… to znaczy.. Nie wiem…
-Boże, człowieku. Nie
interesuje mnie to czy Ty tam wleziesz, ale ja bym chciała, więc czy byłbyś
łaskaw?? – odepchnęła oniemiałego Wanka i weszła do środka, po czym znikła
między stoiskami.
- Debil no, debil...-syknął
Wank ze złością i ruszył dalej wzdłuż ulicy.
*** *** ***
-Co z tego, że pyskata?
Śliczna była… -oparł się o balkonową szybę.
-Mogłeś zadziałać-przyznał
Richard
-Łatwo Ci mówić. Wgięło mnie
na sam widok.
-Musisz się pospieszyć
chyba. Półtora roku żeś kobity nie miał!
-Oj żeby to tylko o to
chodziło co Ty myślisz to bym już dawno w burdelu wylądował.
-To czemu nie wylądowałeś??
-Ty jesteś taki głupi czy
tylko udajesz?
-Odpowiadasz pytaniem na
pytanie? -chciał wybrnąć Frietag
-Odpowiadasz na pytanie
pytaniem?
-Nie tylko ja tu jestem
pieprznięty.
-Widzisz?
-Nie widzę.
-A widzisz… Biednemu to
zawsze wiatr w oczy, ch*j w dupę i kotwica w plecy….
czwartek, 7 marca 2013
1
-Rysiu. Kochanie. Daj sobie z tym spokój…–Andreas upomniał
Frietaga, walącego w automat z napojami.
-Kurrrr…. Że też nikt
tego jeszcze nie naprawił. Od dwóch sezonów stoi zepsuty!
-I pewnie nie wymieniają asortymentu. Ta nestea to już chyba
spleśniała! -wtrącił przechodzący obok Niemców
Morgi i przywitał się ze wszystkimi którzy dotarli już na górę.
-Uroki Predazzo…- westchnął Wank- Siądźże pokrako bo już nie
mogę patrzeć jak się z tym siłujesz!
-Stare dziadostwo… -syknął Richard i osiadł koło kolegi z
drużyny.
-Jak się trzymacie dziady? -do pokoju skoczków wszedł jak
zwykle z należytym hukiem Gregor Schlierenzauer.
-Witaj Gregor-odburknął mu tylko jak zawsze uprzejmy Ammann.
Reszta się nawet nie wysilała.
-O. Pićku. Powiedział do siebie i podszedł do automatu
wyciągając z niego po chwili butelkę wody mineralnej.
-Nienawidzę go.-burknął pod nosem Frietag nie spuszczając z
wzroku z Austiaka. Reszta skoczków zamilkła lub tez parsknęła śmiechem jak na
przykład Wank i Morgenstern.-A zlej się w ten swój kombinezonik pasożycie.
Niech ci pęcherz pęknie.
*** *** ***
Radość Polaków
po konkursie drużynowym przysłoniła radość pozostałych drużyn. Oczy wszystkich
kibiców, trenerów były zwrócone ku polskiej kadrze oraz Morgensternowi. Nad
Dolomitami zapewne aż huczało od zgiełku panującego w Predazzo nie mówiąc nawet
o hotelu,w którym skoczkowie spędzili ostatnią noc we Włoszech.
-Pakujcie się chłopaki – zarządził Schuster od razu po
śniadaniu – Pora nam wracać do domu. Nie wiem jak wy ,ale ja stęskniłem się za
domowym żarciem.
-Panu przynajmniej ma kto gotować-zarechotał pod nosem
Bodmer.
-Masz coś do mojej matki, Pascal? – zapytał go
pretensjonalnym tonem
-JAA?? Nie! Proszę pozdrowić mamę i powiedzieć, że wtorkowa
pieczeń ,którą mi przez szanownego trenera przekazała była wręcz wyśmienita.
-A właśnie Bodmer! Dlaczego w środę nie widziałem Cię na
treningu?
-Noo…. Właśnie dlatego. –odpowiedział schowawszy uprzednio
twarz do połowy w kołnierzu bluzy.
-Bodmer!!! Poproś mnie tylko o jakieś wolne od treningu!
Skoczkowie rozeszli się do swoich pokojów w celu spakowania
rzeczy i zrobienia kanapek na drogę. Ulubionym przez większość składnikiem była oczywiście Nutella. Andreas
razem z Frietagiem mieli w zwyczaju zapieprzyć se z hotelowej stołówki tak se
dwa słoiki na podróż. Kleptomani.
-Przynajmniej nie umrzemy z głodu –zapiał uradowany Frietag
-No nie umrzemy jak nas z nowu nie podkablujesz
trenerowi-odpowiedział mu równie melodyjnie Wank
-Daj spokój to przez przypadek….
-Przez przypadek chciałeś poczęstować trenera naszą
Nutellą?? Poważnie?
-Sam chciał! Zapytał „co tam szamiecie jak szczury tak po
cichu?”
-Tak, a Ty oczywiście musiałeś dać się zrobić w koko dżambo
i powiedzieć ,że Nutellę.
-Przecież i tak ciemno w samochodzie było nie widział!
-Zrozum. On z odległości kilometra wyczuwa kaloryczne
żarcie!
-Jak wampiry krew- porównał Richard
-Jak Amelia Ciebie- dogryzł mu Andi
-Nie dobijaj mnie człowiecze… Wiesz co mi odpowiedziała, gdy
zapytałem czy nie moglibyśmy wrócić do siebie?
-Co?- dopytał Wank siłując
się z zamkiem walizki
-Żebym najpierw zabił „tą drugą”, potem siebie, a potem pogadamy.
-I co Ty na to?
-„Amelia? Tak się chyba nie da”. A ona „No właśnie”
-Hahaha! Ty czubie!
-Nie ciesz się! Zobaczysz , niech Cie tylko jakaś dorwie Będziesz
tak cierpiał jak ja.
-Na szczęście ja już chyba mam to półtora roku za sobą.
-Na szczęście-potwierdził Frietag. –Chodźmy.
poniedziałek, 4 marca 2013
*** Prolog ***
-Nie, myślę że to nie jest możliwe, przykro mi Andreas.
-Dlaczego? –zapytał nie odrywając wzroku od pudełeczka
-Nie zrozum mnie źle, ale…
-Katia! Dlaczego… Myślałem, że to co mi mówiłaś… Że przez
cały ten czas byłaś szczera.
-Byłam!
-Chyba jednak nie. Powiedziałaś przecież, że do końca. Że
chciałabyś. Że mnie…
-Widocznie te słowa znaczyły dla nas coś zupełnie innego.
Trzymaj się Andi. - szarpnęła za klamkę
-Teraz wyjdziesz? Tak po prostu?- zapytał, ale odpowiedział
mu już tylko zegar wybijający godzinę dziewiętnastą. Zamykając powoli czerwone
pudełeczko odwrócił się i zaczął podążać w stronę przystrojonego pięknie
salonu. Usiadł na obsypanym płatkami róż łóżku i zaraz zerwał się z niego.
Podbiegł do balkonowych drzwi, otworzył je i nabrał w swoje płuca świeżego
powietrza po czym wziął zamach i…. plusk. Czerwone pudełeczko unosi się na
powierzchni rzeki, wiruje i płynie
dalej. Może ktoś je znajdzie, podobno szczęście znajduje się przypadkiem ,a
może przegapi nie zwracając uwagi na szczegóły.
-Chciałaś…- westchnął tylko
i zszedł z balkonu. Nie zważając na to, że nawet nie gasi świec i nie
zamyka domu wychodzi, idzie przed
siebie. Z każdym krokiem bardziej nienawidzi. Z każdym krokiem się zmienia,
staje się kimś innym. Kimś bardziej
gniewnym i zawiedzionym. Kimś bardziej doświadczonym. Szkoda, że teraz tego nie czuje. Teraz chce
jednego.
„Nie liczcie na mnie w tym sezonie.
Przepraszam trenerze.”
Wyłączyć telefon i …
-Witaj Andi co podać?-
pyta barman
-Szkocką. Dwa razy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)