-Nie, myślę że to nie jest możliwe, przykro mi Andreas.
-Dlaczego? –zapytał nie odrywając wzroku od pudełeczka
-Nie zrozum mnie źle, ale…
-Katia! Dlaczego… Myślałem, że to co mi mówiłaś… Że przez
cały ten czas byłaś szczera.
-Byłam!
-Chyba jednak nie. Powiedziałaś przecież, że do końca. Że
chciałabyś. Że mnie…
-Widocznie te słowa znaczyły dla nas coś zupełnie innego.
Trzymaj się Andi. - szarpnęła za klamkę
-Teraz wyjdziesz? Tak po prostu?- zapytał, ale odpowiedział
mu już tylko zegar wybijający godzinę dziewiętnastą. Zamykając powoli czerwone
pudełeczko odwrócił się i zaczął podążać w stronę przystrojonego pięknie
salonu. Usiadł na obsypanym płatkami róż łóżku i zaraz zerwał się z niego.
Podbiegł do balkonowych drzwi, otworzył je i nabrał w swoje płuca świeżego
powietrza po czym wziął zamach i…. plusk. Czerwone pudełeczko unosi się na
powierzchni rzeki, wiruje i płynie
dalej. Może ktoś je znajdzie, podobno szczęście znajduje się przypadkiem ,a
może przegapi nie zwracając uwagi na szczegóły.
-Chciałaś…- westchnął tylko
i zszedł z balkonu. Nie zważając na to, że nawet nie gasi świec i nie
zamyka domu wychodzi, idzie przed
siebie. Z każdym krokiem bardziej nienawidzi. Z każdym krokiem się zmienia,
staje się kimś innym. Kimś bardziej
gniewnym i zawiedzionym. Kimś bardziej doświadczonym. Szkoda, że teraz tego nie czuje. Teraz chce
jednego.
„Nie liczcie na mnie w tym sezonie.
Przepraszam trenerze.”
Wyłączyć telefon i …
-Witaj Andi co podać?-
pyta barman
-Szkocką. Dwa razy.
Że tak to bywa i wcale nie inaczej, trzeba się czasem po prostu przyzwyczaić. Akceptacja tego co przyniesie nam los jest raczej wskazana i często wskazuje drogę do tego prawdziwego szczęścia, którego byśmy nie osiągali nie przechodząc wcześniej przez sytuacje, które nas wewnętrznie kształtują. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, prawda?
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!