-Rysiu. Kochanie. Daj sobie z tym spokój…–Andreas upomniał
Frietaga, walącego w automat z napojami.
-Kurrrr…. Że też nikt
tego jeszcze nie naprawił. Od dwóch sezonów stoi zepsuty!
-I pewnie nie wymieniają asortymentu. Ta nestea to już chyba
spleśniała! -wtrącił przechodzący obok Niemców
Morgi i przywitał się ze wszystkimi którzy dotarli już na górę.
-Uroki Predazzo…- westchnął Wank- Siądźże pokrako bo już nie
mogę patrzeć jak się z tym siłujesz!
-Stare dziadostwo… -syknął Richard i osiadł koło kolegi z
drużyny.
-Jak się trzymacie dziady? -do pokoju skoczków wszedł jak
zwykle z należytym hukiem Gregor Schlierenzauer.
-Witaj Gregor-odburknął mu tylko jak zawsze uprzejmy Ammann.
Reszta się nawet nie wysilała.
-O. Pićku. Powiedział do siebie i podszedł do automatu
wyciągając z niego po chwili butelkę wody mineralnej.
-Nienawidzę go.-burknął pod nosem Frietag nie spuszczając z
wzroku z Austiaka. Reszta skoczków zamilkła lub tez parsknęła śmiechem jak na
przykład Wank i Morgenstern.-A zlej się w ten swój kombinezonik pasożycie.
Niech ci pęcherz pęknie.
*** *** ***
Radość Polaków
po konkursie drużynowym przysłoniła radość pozostałych drużyn. Oczy wszystkich
kibiców, trenerów były zwrócone ku polskiej kadrze oraz Morgensternowi. Nad
Dolomitami zapewne aż huczało od zgiełku panującego w Predazzo nie mówiąc nawet
o hotelu,w którym skoczkowie spędzili ostatnią noc we Włoszech.
-Pakujcie się chłopaki – zarządził Schuster od razu po
śniadaniu – Pora nam wracać do domu. Nie wiem jak wy ,ale ja stęskniłem się za
domowym żarciem.
-Panu przynajmniej ma kto gotować-zarechotał pod nosem
Bodmer.
-Masz coś do mojej matki, Pascal? – zapytał go
pretensjonalnym tonem
-JAA?? Nie! Proszę pozdrowić mamę i powiedzieć, że wtorkowa
pieczeń ,którą mi przez szanownego trenera przekazała była wręcz wyśmienita.
-A właśnie Bodmer! Dlaczego w środę nie widziałem Cię na
treningu?
-Noo…. Właśnie dlatego. –odpowiedział schowawszy uprzednio
twarz do połowy w kołnierzu bluzy.
-Bodmer!!! Poproś mnie tylko o jakieś wolne od treningu!
Skoczkowie rozeszli się do swoich pokojów w celu spakowania
rzeczy i zrobienia kanapek na drogę. Ulubionym przez większość składnikiem była oczywiście Nutella. Andreas
razem z Frietagiem mieli w zwyczaju zapieprzyć se z hotelowej stołówki tak se
dwa słoiki na podróż. Kleptomani.
-Przynajmniej nie umrzemy z głodu –zapiał uradowany Frietag
-No nie umrzemy jak nas z nowu nie podkablujesz
trenerowi-odpowiedział mu równie melodyjnie Wank
-Daj spokój to przez przypadek….
-Przez przypadek chciałeś poczęstować trenera naszą
Nutellą?? Poważnie?
-Sam chciał! Zapytał „co tam szamiecie jak szczury tak po
cichu?”
-Tak, a Ty oczywiście musiałeś dać się zrobić w koko dżambo
i powiedzieć ,że Nutellę.
-Przecież i tak ciemno w samochodzie było nie widział!
-Zrozum. On z odległości kilometra wyczuwa kaloryczne
żarcie!
-Jak wampiry krew- porównał Richard
-Jak Amelia Ciebie- dogryzł mu Andi
-Nie dobijaj mnie człowiecze… Wiesz co mi odpowiedziała, gdy
zapytałem czy nie moglibyśmy wrócić do siebie?
-Co?- dopytał Wank siłując
się z zamkiem walizki
-Żebym najpierw zabił „tą drugą”, potem siebie, a potem pogadamy.
-I co Ty na to?
-„Amelia? Tak się chyba nie da”. A ona „No właśnie”
-Hahaha! Ty czubie!
-Nie ciesz się! Zobaczysz , niech Cie tylko jakaś dorwie Będziesz
tak cierpiał jak ja.
-Na szczęście ja już chyba mam to półtora roku za sobą.
-Na szczęście-potwierdził Frietag. –Chodźmy.
Jak szczury? Chyba jak myszy! :D
OdpowiedzUsuńKim jest Amelia? Co to za historia? Coś z Richardem, nie?
Nutella ważna sprawa. Swoją drogą chciałabym zobaczyć skoczka wpieprzającego Nutellę ze słoika, tak konspiracyjnie pod fotelem w autokarze ♥ Albo w ogóle skoczka. I w ogóle Nutellę, bo sama chętnie bym teraz zjadła. Pozdrawiam mamkę trenera! Czeekam na kolejny rozdział. Rozreklamuj się kobieto, szkoda twej twórczości, żeby nikt jej nie czytał! Ave H.
Szczury,bo myszy zbyt pieszczotliwie:P Amelia... Mam co do niej pewne plany,ale pozostawię je narazie dla siebie:P No nałóg jakiś ma każdy:D Oni Nutellę:D
OdpowiedzUsuń